Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.

W pewnym momencie Halina położyła dłoń pod sercem i szepnęła żałośnie:
— Cóż ja mogę zrobić dla ciebie, maleństwo moje? Zrozum, że nie mamy miejsca na świecie! Nie mogłam zabić ciebie, ale razem umrzeć możemy — wszak mamy prawo... Razem pójdziemy na sąd Boży, powiemy wszystko i niech On — Sprawiedliwy osądzi nas... Cudny mój drobiazgu, wybacz mi... ale ja już... nie mogę...
Wcisnąwszy głowę w poduszkę i zaciskając sobie gardło, szlochać zaczęła ciężko i głucho...