— Jak to świetnie pani ujęła! Cieszy mnie to niewymownie i chciałbym, aby wszyscy nauczyciele myśleli i czuli podobnie. I mieli ten zapał! Może pani mną rozporządzać, ilekroć będzie pani potrzebowała mojej pomocy lub rady!
— Dziękuję, panie inspektorze! — serdecznym tonem powiedziała Halina. — Nie zwlekając z tem, poproszę pana o bardzo ważną przysługę! Muszę przeczytać wyczerpujące studja o Polesiu, bo tak mało mówiono nam o niem w seminarjum, a tymczasem powinnam znać kraj i orjentować się dokładnie w terenie...
— Służę pani natychmiast wszystkiem, co w tej dziedzinie posiadam! Pożyczę książki z własnej bibljoteki, aby pani mogła nie spieszyć się z ich zwrotem.
Po tej wizycie, do bagaży nauczycielki przybyła spora paczka oprawnych tomów, broszur i drukowanych na maszynie raportów urzędowych, oświetlających różne kwestje, dotyczące Polesia.
Halina, siedząc już w wagonie, z ostrą ciekawością rozglądała się po okolicy.
Przed oknem sunęła długa panorama, którą od czasu do czasu przesłaniały kłęby czarnego dymu lub obłoki pary, buchającej z rozpalonej piersi lokomotywy.
Jednostajna i niewesoła była to panorama!
Jak okiem sięgnąć rozparła się zielono-bura równina, tam i sam urozmaicona nikłym gaikiem wierzb lub olszyny. Po przez kobierzec traw przeświecały smugi i plamy wody; małe jeziorka
Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.