Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.



III.

Zaciskając coraz mocniej powieki, jakgdyby w obawie, by ktoś nie zajrzał jej do źrenic, Halina pogrążyła się we wspomnieniach.
Przychodziły one często, lecz umiała zwalczać je i odpierać, jak niebezpiecznego wroga.
Zdarzały się jednak chwile, gdy opanowywała ją niezrozumiała słabość, a wtedy stawała się bezbronną i wspomnienia ogarniały ją natychmiast, zapalając krew i zatruwając mózg. Wstydziła się potem swej niemocy, pogardzała sobą, lecz jednocześnie marzyła o nowem zwycięstwie wspomnień, tej słodkiej truciźnie, którą piłaby przez całe życie, umierając z rozpaczy i zmartwychwstając wśród ożywających ostrych przeżyć rozkoszy i szczęścia, krótkiego, jak istnienie motyla lub iskry, porwanej przez wicher.
Wsłuchując się w złośliwy warkot kół pociągu, zgrzyt zwrotnic i przenikający wszystko syk stłaczanego powietrza, siedziała z zamkniętemi oczami, skulona i bezwładna.
Przed wewnętrznym wzrokiem jej snuła się taśma obrazów i widziadeł.
Na jawie raz jeden tylko rzucił je ktoś na ekran jej życia, rzucił na krótką chwilę i natychmiast