Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

cielce różnice, istniejące pomiędzy wydrążonemi z jednego pnia „obijanikami“ i „duszehubkami“, a „szuhalejami“, „dubami“ i pospolitemi „czubarkami“. Na gałęziach przybrzeżnych krzaków suszyły się sieci i więcierze; na ziemi, rzucone w nieładzie, piętrzyły się wrzecionowate kosze, splecione z prętów wiklinowych. Pop nazywał je „mordami“ lub „wierszami“ i objaśniał, że rybacy zastawiają te przyrządy przeważnie na karasie, liny, miętusy, lubiące głębsze, ilaste, zupełnie ciche zatoki.
W miejscu, gdzie rzeka zakreślała szeroki łuk, z łożyska jej wystawały żerdzie i cienkie pale, przy których leniwy prąd, wstrzymywany nagle, tworzył wiry, a nawet niewysokie kaskady, przelewające się przez zaporę.
— To są „jazy“, chociaż Poleszucy mają dla nich swoją nazwę — hat, — opowiadał ojciec Bazyli. — Rybacy przegradzają niemi na wiosnę koryta rzek, zostawiając w jazach jedyne przejście dla ryb, a za niem kosz lub więcierz. Jeżeli „hat“ jest zbudowany dokładnie — nie prześlizgnie się ani jedna ryba i wszystkie wpadną do pułapki. Drapieżcami są nasi domorośli a przemyślni łowcy! Teraz władze polskie naprawiają to, co oni popsuli i poniszczyli, bo zmuszają rybaków stosować się do przepisów ochrony ryb!
Powracali do domu, rozmawiając o tem, co interesowało nową mieszkankę wsi. Przed wieczorem na plebanji zjawił się sołtys i, wysłuchawszy