przeciwko panującemu ustrojowi społecznemu. Ziści się to, o czem śpiewają w Moabicie robotnicy niemieccy: „Nikt nie pomoże wam i nic nie uratuje!“ Raport ten odesłał do Paryża nie kto inny, tylko nasz ambasador. Nie martwcie się, szefie, bo sztab, czy rząd są wam napewno wdzięczni, a te awantury i kiwanie palcem pod nosem demonstrowano jedynie dla satysfakcji rosyjskich dyplomatów.
— Och! — jęknął z jakąś ulgą redaktor. — Tylko pan, drogi Nesser, umiesz mię zawsze uspokoić, dodać prawdziwej otuchy, bo ten stary wyga Chalupe chciałby, aby mię jaknajprędzej szlag trafił, do czego, zresztą, mało brakuje!
— E-e, pożyje jeszcze redaktor, a czeka na pana nowy wydatek... — zaśmiał się Nesser.
— Jaki wydatek? — przeraził się Rumeur.
— Kolejny portret z oficerskim krzyżem, redaktorze naczelny! — odpowiedział korespondent, klepiąc szefa po kolanie.
Pan Benjamin radośnie i dobrodusznie zarechotał i, podnosząc oczy, w zachwycie szeptał:
— Mam już przyrzeczony, mam już solennie przyrzeczony... ale jeżeli... to każę tylko przemalować order, a nie siebie!
Zarechotał jeszcze głośniej, spocił się straszliwie i zatrzepotał rękami, niby zrywające się do lotu pisklę nieopierzone.
— Kiedyż będziemy mówili poważnie? — przerwał mu Nesser.
— Ach — prawda! — zawołał redaktor. — Chciałem zapytać, co pan zamierza robić dalej? Musimy za wszelką cenę ożywić „Hałas“, podtrzymać go na dawnym, wysokim poziomie!
Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/136
Ta strona została przepisana.