żądające znacznych nieraz ofiar potyczki miejscowe; niespodziewanie wybuchały pojedynki artylerji, bitwy powietrzne, sto razy już opisywane, a, co najważniejsze, — widziane przez Paryżan na własne oczy. Takie wypadki nie były stanowczo ani „bombą“ ani „racą“, których oczekiwał od swego korespondenta wojennego przedsiębiorczy, łaknący sensacji Rumeur.
Nesser rozpoczął od opisu codziennego życia okopowego — szarego, nędznego, lecz nacechowanego bohaterską wytrzymałością żołnierzy. Nieznacznie dla siebie samego wdał się w analizę wewnętrznej treści i historycznej roli toczącej się wojny. Cały ciężar myśli, zmagających się z dręczącemi zagadkami, zwodniczą, grząską topiel nieznośnych wątpliwości włożył w te stronice, przeznaczone dla niewybrednych czytelników żółtego dziennika.
Przez głowę dziennikarza przemknęła myśl, że oto na hałaśliwą, zaplutą i zaśmieconą ulicę rzuca mękę swej duszy, bezwładne tymczasem porywy i bezmierny lęk wstrząśniętego umysłu. Krótko się jednak wahał. Uśmiechnął się gorzko i machnął ręką. Był przecież dziennikarzem; jak uliczna dziewka, pociągał do siebie i kusił ludzi sztucznie podkreślonemi wdziękami; sprzedawał się cały, niepodzielnie cały wraz ze swojemi porywami, bólami, męką i smutkiem. Jedni z nabywców lubią te — gorące, chorobliwie namiętne porywy, drudzy czują sadystyczną rozkosz wobec cierpień ludzkich, więc i one oddawna stały się towarem...
Skończył więc feljeton, zatytułował go „Mistyka wojny“ i wysłał do Paryża. Otrzymawszy korespondencję Nessera, „naczelny redaktor“ przeczytał ją
Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/161
Ta strona została przepisana.