— Ja też nie poznaję pana! Henryk Nesser, autor „Dobrych obyczajów rodziny Sauvier“, w roli moralisty? To coś zupełnie nowego!
— Pani jest niedobra i niekonsekwentna! — rzekł Nesser, marszcząc czoło. — W Piotrogrodzie dostałem od pani rozgrzeszenie za moje feljetony o rodzinie Sauvier. Dziś mi je pani wytyka!
Wybuchnął nagle beztroskim i nieprzymuszonym śmiechem i zawołał:
— Ależ posprzeczaliśmy się na wstępie! Nie przywitaliśmy się nawet, jak przystoi na dobrych przyjaciół?!
— No, na tytuł dobrego przyjaciela nie może pan pretendować! — odparła z zimnym śmiechem. — Odjechał pan z Rosji bez pożegnania. Czułam się bardzo obrażoną i tylko właściwa mi dobroć przywiodła mnie tu, gdy dowiedziałam się o ranach bohatera.
— Bohatera w cudzysłowie, czy bez? — zapytał.
— Bez!... — Mówię to zupełnie szczerze...
— Oj, to źle! Taka rozsądna istota nazywa bohaterstwem zwykłą sumienność! Żeby pani widziała przerażającą odwagę sanitarjuszki Manon do Chevalier! To już nie bohaterstwo, lecz coś nadludzkiego! Pozostawmy jednak ten temat! Niech mi pani opowie o sobie, o rodzinie!
Panna Briard długo pozostawała przy łóżku Nessera, a, odchodząc, zapowiedziała, że będzie odwiedzała go codziennie, idąc do domu ze szpitala, w którym pracuje. Istotnie nazajutrz przyszła o tej samej godzinie. Dziennikarz czuł zakłopotanie, bo lada chwila mogła się zjawić Julja.
Nie wątpił, że pomiędzy temi dwiema kobietami odrazu zapanował stosunek wrogi, wywołany zło-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/233
Ta strona została przepisana.