Następca tronu niemieckiego, marzący o prawdziwym triumfie wojennym, domagał się gwałtownie ataku na Verdun, co wydawało się przedsięwzięciem stosunkowo łatwem do wykonania.
W styczniu roku 1916 ciężka artylerja niemiecka rozpoczęła swoją burzącą robotę, pułki brandenburskie stały gotowe do ataku. W końcu lutego olbrzymie pociski niemieckie zmiotły z powierzchni ziemi wszystkie forty na północ od Verdun a także kolej pomiędzy Aubreville i twierdzą, odcinając tyły od terenu bitwy. Sześć korpusów niemieckich, prąc przed sobą cztery dywizje obrońców, runęły do ataku i szybko posuwały się naprzód, aż 25-go lutego, krwawiąc ciężko, zagarnęły północny fort Douaumont. W tem miejscu generał Pétain, rzuciwszy nowe posiłki, wstrzymał atakującą falę. Druga armja francuska pod jego dowództwem, a później kierowana przez generała Nivelle, rozpoczęła rozpaczliwą obronę; bitwa toczyła się wokoło fortu Douaumont. Od marca do ostatnich dni maja wojska młodego Hohenzollerna nie posunęły się ani o jeden krok naprzód, rozbijając się o francuską tamę. Wreszcie sztab niemiecki skierował swoje siły na inny punkt. Były to pagórki Mort-Homme i szczyt 304 na lewym brzegu Mozy. Ze straszliwemi stratami udało się Niemcom otoczyć z trzech stron broniący się Mort-Homme. Jednocześnie rozpoczął się szalony atak na Verdun od wschodu. Na przeszkodzie stał fort Vaux.
W tym właśnie czasie na etapie rezerwowym w Souilly był tłok nie do opisania. Zgromadziły się tu tłumy oficerów i żołnierzy, podnieconych, gestykulujących i omawiających bitwę na sektorze Verdun.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/254
Ta strona została przepisana.