życia, innych, lepszych stosunków, praw i systemów współżycia narodów.
— Marzyciel! Marzyciel! — z ironicznym uśmiechem mruknął pułkownik, kiwając głową.
Renard nie odpowiedział na to, — nie chciał, czy też nie słyszał sceptycznej uwagi dowódcy. Patrzył wokół twardym wzrokiem i mówił:
— Wojna obecna — to tragiczna wojna! Zaczęła ją i rozdmuchała zawiść, brutalna siła i egoizm nacjonalizmu, prowadzi zaś ją, wykonywa i składa niezliczone hekatomby — nieuświadomiona żądza zjednoczenia ludzkości, ofiarność i ideowy poryw wewnętrzny, głęboko ukryty, nieujęty procesem myślowym! Jestem przekonany, że, jeżeli wojna potrwa bardzo długo, — wezmą w niej czynny udział wszystkie ludy Starego i Nowego Świata, cywilizowane i dzikie, a wszystkiemi kierować będzie wola nieznanego, sprawiedliwego nakazu, tajemniczego sternika, kierującego zbłąkaną ludzkość ku ostatecznemu zjednoczeniu. My — współcześni gromadzimy tworzywo dla odnowionej duszy przyszłych pokoleń, uprawiamy i użyźniamy rolę dla obywateli świata, stojących na progu życia. Za tak szczytne hasło odrodzenia ducha warto umierać bez żalu!
— Warto umierać bez żalu... — powtórzył Nesser, gdy sierżant umilkł i, zażenowany nieoczekiwanym porywem, oglądał się nieśmiało. — Umierać bez żalu? Tego djablo mało! Musimy wbić w głowy wszystkich zrozumienie, w imię czego mają umierać bez żalu!
Porucznik Callies roześmiał się głośno.
— Kapitan Delvert, do którego pan zdąża, nauczy rychło, jak się to robi! — rzekł. — Na jego reducie sztukę przekonywania doprowadzono do doskonałości!
Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/266
Ta strona została przepisana.