śmierci i zniszczenia?! Wydawało się to Nesserowi potwornem. Rozumiał jednak, że nie inaczej dzieje się w kraju Hamsuna, Björnsona, Ibsena i Kjellanda również, jak w wolnej ojczyźnie Linkolna i Washingtona.
Nesser rozumiał, że gdyby kraje, nie biorące udziału w wojnie, odmówiły rządom Niemiec i Rosji pomocy materjalnej, — wojna, z pewnością, wygasłaby wcześniej — o rok, o sześć miesięcy, o miesiąc, może prędzej, ale przecież tu chodzi o każdy dzień, bo każda godzina nawet unosi ze sobą setki ludzkich istnień i nic już naprawić tego nie zdoła. Płaczą, rozpaczają matki osierocone, słaniają się nieprzytomne, upadające pod brzemieniem troski i cierpienia żony. Nadal muszą one płakać i rozpaczać, gdyż tak samo kapitaliści, jak i robotnicy, rozprawiający o „proletarjackim antymilitaryzmie“, a nawet pobożni rolnicy, rzucają do brzucha wojny nowy, wciąż nowy żer, aby tylko wzmagały się jej siły, aby potworne szczęki druzgotać i żuć mogły coraz liczniejsze ofiary.
Dlaczego nie ogłoszą robotnicy strejku powszechnego, wiedząc, że wytwarzają narzędzia śmierci na zgubę swoich towarzyszy cudzoziemskich, braci, do jednego z nimi dążących celu? Dlaczego nie powstali przeciwko najohydniejszemu przejawowi zwierzęcej natury ludzkiej socjaliści całego świata, zjednoczeni w II-giej Międzynarodówce? Tu i tam rozlegały się jakieś nawoływania, aby podczas wybuchu wojny zewnętrznej wzniecić pożar walki domowej pro bono uciemiężonego proletarjatu, lecz Nesser wzdrygał się zawsze na myśl o ohydzie tego czynu — podstępnego, tchórzliwego, o charakterze zdrady bezprzykładnej. Odmowa socjalistów od pośredniego
Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/91
Ta strona została przepisana.