— O! Zgadzam się z panem najzupełniej!
Dawni znajomi przyjaźnie rozmawiali przez całą drogę, opowiadając o swoich przeżyciach w okresie wielkiej wojny. Byli zupełnie szczerzy z sobą, nie poruszali tylko drażniących tematów, jako to: odpowiedzialności za wojnę i sposobów prowadzenia walki zbrojnej, ustalonych przez niemiecką armję.
Hans von Essen jednak wkrótce sam nawiązał rozmowę w tym kierunku.
— Nie usprawiedliwiam stosowanych obecnie metod wojny — oznajmił poważnym głosem, — i osobiście unikałem ich. Muszę jednak przyznać, że mam dla nich wytłumaczenie.
— Well? — zapytał Joe Leyston.
— Dwa pokolenia niemieckie, biorące udział w tej wojnie, zostały gruntownie urobione w szkołach, gdzie podawano im odpowiednią strawę, dobrze, a czasem z talentem i porywem przyrządzoną: Jan Fichte po 1806 r., a po nim Hegel z teorją boskiej natury państwa; Treitschke, Bismarck, Akademisches Alldeutschtum, Sombart, generał Delitzsch, Stirner, Nitzsche, Bernhardi, Bülow, nauczycielstwo ludowe, kościół protestancki, literatura, popierana przez rząd, i inne czynniki, które wysysały i wyssały wszystko, co było najlepszego w duszy niemieckiej. Zgadzam się! Lecz czy odpowiedzialność za wojnę pada wyłącznie na Germanję — tego nie wiem i o tem powątpiewam...
— O! — mruknął Joe, lecz ust pogardliwie nie skrzywił.
— Niech pan wypowie się wyraźniej! — zaproponował Hans.
— Innym razem, przy innych okolicznościach! — kiwając głową, zagadkowym szeptem odpowiedział Leyston, zaglądając w podnieconą twarz towarzysza.
— Mam zwyczaj prawdzie patrzyć w oczy, — rzekł Hans. — Możemy teraz mówić tylko prawdę nie ze względów politycznych, lecz dla wyjaśnienia tej prawdy, samym sobie wyłącznie!
— Yes! — zgodził się, spuszczając oczy, Joe. — Zapomniałem powiedzieć panu, panie von Essen, że za godzinę będę zmuszony go opuścić, gdyż mam wi-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/117
Ta strona została przepisana.