Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/15

Ta strona została przepisana.

— Na mój wiek i wagę — rekordowy rzut! — zauważył z dumą.
Spostrzegłszy ciepłe błyski w piwnych oczach Manon, zarumienił się znowu i, schwyciwszy mały kamyk, z siłą cisnął go do góry. Kamień zmalał, prawie zniknął w lazurowem powietrzu i z głuchym bulkotem wpadł do wody, nie rozrzucając bryzgów.
— Nie widziałam go nawet, tak był wysoko — klaszcząc w dłonie, wołała dziewczynka. — Jeszcze raz! Jeszcze!
Hans kilka razy ciskał dla niej kamienie, a szły coraz wyżej.
— Spróbujcie wy teraz! — rzekł do towarzyszy.
Wyrostki, w których już budził się instynkt męski, nie chcieli jednak pokazać swej niższości przed dziewczynką i, podnosząc ramiona, odparli.
— Nie jest to naszym sportem...
— Wiem, że Joe biega i boksuje. Ale ty, Borysie, jakim się sportem zajmujesz? — zapytał Hans.
— Ja... konną jazdą, — odpowiedział chłopak. — Nie tu, lecz w Rosji, w majątku ojca. Mamy dobrą stadninę... Piękne konie... Biorę już przeszkody wyścigowe i byłem zaproszony do hrabiego Orłowa na polowanie par-force!
— Tak! — zakończył rozmowę Hans, prężąc szeroką pierś. — Ja zaś uprawiam wszelkie sporty. Ojciec mówi, że w życiu to nieraz może się przydać i...
Chłopak się zaciął.
— Co jeszcze mówi? — zapytała Manon, słuchająca go z ciekawością.
Hans ze śmiechem rzekł:
— Ojciec powiada, że kilka niemieckich pokoleń suszyło sobie mózgi nad teorjami filozoficznemi, teraz zaś przyszedł czas, aby je w życie wprowadzić. W tym celu potrzebne będą stalowe mięśnie i nerwy. Popatrzcie, jakie mam muskuły!
Hans zgiął ramiona i naprężył mocne bicepsy.
Oczy dziewczynki z podziwem spoczęły na młodym atlecie.
Mała kobietka, dziecko jeszcze, wyczuła zdrową naturę męską, zdolną do poświęceń, bohaterstwa i wzbudza-