Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/164

Ta strona została przepisana.

Po kilku dniach, łódź Nr. 30 miała pierwsze spotkanie z torpedowcem angielskim, który, chociaż spostrzegł straszliwego wroga zdaleka, postanowił przyjąć bitwę.
Kapitan z drapieżną radością sunął ku nieprzyjacielowi. Czuł się w porządku, bo miał przed sobą okręt wojenny.
Bitwa nie trwała długo, bo łódź Nr. 30 szybko się opuściła pod wodę i, umiejętnie prowadzona przez swego dowódcę, wypuściła torpedę w środkową część nieprzyjacielskiego statku. Strzaskany w połowie korpusu torpedowiec zatonął, pociągając za sobą na dno waleczną, do końca spełniającą swój obowiązek załogę.
Była to jedyna prawdziwa bitwa morska, którą miała podwodna łódź Nr. 30, dowodzona przez kapitana Hansa von Essen.
Wsławiła się ona bardziej innemi czynami, o których z zachwytem mówiono w sztabie niemieckiej admiralicji, a z przerażeniem i nienawiścią w Anglji, Francji i w krajach neutralnych, gdzie wkrótce znanem się stało nazwisko kapitana straszliwej lodzi Nr. 30.
Kapitan von Essen posiadał szaloną odwagę i niezrównaną przedsiębiorczość.
Różnemi sposobami docierał pod brzegi Anglji, Francji i Holandji, skradał się jak wilk i, jak wściekły, głodny wilk, szalał w Kanale i w południowej części morza Niemieckiego.
Topiła groźna łódź ładowne towarami okręty handlowe, płynące pod flagą nie biorących udziału w wojnie państw, napadała i puszczała na dno statki pasażerskie, a nawet transporty szpitalne, wiozące rannych.
Wszystkie państwa wykreśliły już ze swoich portowych rejestrów szereg okrętów, zatopionych przez szerzącego postrach kapitana von Essen. Setki rodzin przeklinały imię znienawidzonego dowódcy straszliwej łodzi podwodnej, która pozbawiła je ojców, matek i dzieci.
Specjalne oddziały torpedowców i łodzi podwodnych, wysyłanych z Anglji, daremnie ścigały nieuchwytnego korsarza. Umiał kły pokazywać odważny Hans, umiał też znikać bez śladu i kryć się przed oczami napadających wrogów oraz bacznie śledzących go wywiadowców.