Małachowski, ponuro patrząc na nią, powtórzył jej słowa Hansa i dodał:
— Mnie się zdaje, że ten człowiek umrze. Jedynem jego życzeniem jest widzenie się z panią. Gdy mówił mi o tem, wyczułem szczerość i wielkie cierpienie, panno Manon, więc ośmieliłem się prosić panią o odwiedzenie chorego kapitana.
Manon w najcięższym okresie zmagania się Francji z najeźdźcami była otoczona zewsząd męką, tęsknotą i cierpieniem ludzi, rozdeptanych kołami krwawego wozu wojny, zdruzgotanych jej nielitościwą ręką, wyrzuconych za burtę życia, umierających...
Słyszała nieuchwytny szept rozpaczy, cichy szmer dogorywającego serca, ledwie drgające w duszy łkanie, — te ciężkie, gryzące łzy pożegnania z nadzieją i życiem; czuła nieukojoną tęsknotę, nękająca, poszarpane ciała męczenników, ich palącą troskę o bliskich ludzi, niepokój i ból, gdy mózg zatruwała surowa myśl o losie ich kraju...
Widziała sanitarjuszka, pełna zaparcia się siebie i miłosierdzia dla męki ludzkiej, szeroko rozwarte źrenice, w których wołały bezdźwięcznym głosem niewypowiedziane cierpienia, miotało się przerażenie zimne, okrutne i na krótką chwilę tylko zapalały się płomyki szybko gasnącej nadziei. O, tych oczu Manon nie mogłaby zapomnieć przez całe życie, bo miała je przed sobą nawet wtedy, gdy los rzucił ją samą na dno nieszczęścia, poniewierki, cierpienia!
W tych oczach, co za chwilę miały się zamknąć na wieki pod dotknięciem kojącej wszystko ręki śmierci, Manon zawsze wyczuwała jeszcze niezbadaną tajemnicę, a zrozumienie brzemienia jej wyróżniło ją wśród innych sanitarjuszek i przywarło do niej mianem — „świętej“.
Dziwnie się wszystko złożyło, gdy po raz pierwszy nazwano ją tak!
Wprowadzało ją to w niezwykłe zakłopotanie, wyciskało później zawsze łzy, i wstrząsało niewytłumaczonym dreszczem.
Zdarzyło się to w Argonnach, po bitwie z bawarskiemi pułkami.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/180
Ta strona została przepisana.