Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/196

Ta strona została przepisana.

nowych klęsk inne narody. Klęski będą jeszcze straszniejsze, gdyż wiedza w tym okresie czasu uczyni szalony skok naprzód, a celem jej stanie się odwet i żądza zwycięstwa. Jeżeli żadnym traktatem, najbrutalniejszą siłą Europejczycy nie zdołali zabić ducha odrębności w bezbronnych Hindusach i półdzikich Kafrach, to czyż możemy się tego spodziewać po Niemcach z ich zdolnością do organizacji, jedności narodowej i wychowania podług twardej formuły politycznej? Nie! Inne drogi prowadzą do pokoju i ratowania cywilizacji, lecz drogi te pozostają nieuczęszczane i chwastami porosły oddawna!...
Hans podniósł się i mocno uścisnął dłoń Małachowskiego.
— Zrozumiałem... — szepnął. — Myślałem o tych drogach nieraz...
It’s wonderful! — wołał z porywem Roy Wilson. — Jest to potężne oskarżenie!
Joe Leyston wyjął monokl z oka i, krzywiąc usta, — mruknął szyderczo:
— Uważam, że to było oskarżenie dla wszystkich w jednakowej mierze. Oskarżał zaś nas neofita w grupie narodów...
Małachowski ponuro spojrzał na Anglika.
— Trochę historji, drogi panie! — zawołał. — Przypominam sobie dokładnie, że Anglja powstała pod berłem Egberta w pierwszej połowie dziewiątego wieku, a trochę więcej niż, w 100 lat później w Europie znano już Polskę. Mamy za sobą długi korowód wieków, spędzonych w gronie wolnych i silnych narodów, tradycje trwałe i potężne!
O! — wyrwało się Joemu, lecz nic więcej nie powiedział, na nowo wciskając w oko połyskujący monokl.
Manon, spostrzegłszy podniecenie kapitana, spojrzała porozumiewawczo na obecnych i umiejętnie przeprowadziła rozmowę na wspomnienia dawnych czasów.
Towarzystwo się ożywiło i zapanowała większa szczerość. Niezawodnie przyczyniły się do tego śmiałe, otwarte słowa, rozbrzmiewające przed chwilą w pokoju chorego, a tak straszliwego niedawno kapitana podwodnej łodzi niemieckiej.