nie znosi żadnego skrępowania długotrwałemi traktatami, billami, parlamentem. Robi to dlatego, aby mieć wolne ręce i swobodę w wykonaniu wymagań Imperjum, z niczem się nie licząc. To chciałem powiedzieć, i przyznaję, że pragnąłbym, aby zmartwychwstająca Polska poszła za przykładem Wielkiej Brytanji...
— To wspaniale! — zawołał Joe, klaszcząc w dłonie. — Znakomity finał refleksji!
— Muszę wytłumaczyć panu, aby być ściśle zrozumianym! — przerwał mu Małachowski. — Na naszej drodze państwowej będą się piętrzyły groźne przeszkody i trudności. Najgorsza z nich będzie ta, że mocarstwa chciałyby widzieć Polskę, jako trzeciorzędne, drobne państwo. Życzenie — oparte na przeróżnych kombinacjach... Tymczasem my znamy naszą historję, siłę i odporność naszej kultury narodowej, oceniamy swoją sytuację w Europie i rozumiemy polityczne zadanie Polski. My nie chcemy i nie staniemy się nietylko trzeciorzędnem, lecz nawet drugorzędnem państwem!
— A więc imperjalizm polski? Wszystkie żagle do góry? — spytał Anglik.
— Tu właśnie zachodzi kardynalna różnica w politycznych zamiarach wielkich mocarstw i przyszłej, wielkiej Polski! — odpowiedział z siłą Alfred Małachowski. — My nie zamierzamy dążyć do nieskończoności. Nasza historja, stokrotnie przez nas samych skontrolowana i skrytykowana, zakreśla granice polskich dążeń. Mamy przed sobą jasny cel, zupełnie realny, na zasadach dziejowej prawdy oparty. Za tę metę nie przekroczymy! Do tego zaś czasu, powtarzam, chciałbym, aby rządy polskie szły śladami Wielkiej Brytanji.
— Rozumiem... — rzekł Joe Leyston. — Chciałbym poznać Polskę i przyjrzeć się, jak będzie dążyła do swej mety.
— Bardzo pożądane to i dla nas! — odparł Alfred. — Nie lekceważylibyście panowie naszego narodu, a jednocześnie przekonalibyście się, że mamy z Anglikami pewne wspólne cechy.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/201
Ta strona została przepisana.