Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/213

Ta strona została przepisana.

— Miniona bezpowrotnie wiosna życia wiąże mnie z Hansem — myślała nieraz, lecz natychmiast odzywał się rozum i szeptał:
— Dlaczegóż inaczej czujesz się w obecności Joego, Roya i Alfreda?
Długo nie mogła znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
Pewnego razu, robiąc przegląd swego życia, doszła do zrozumienia tego nastroju.
Przed wojną, będąc w wyższych klasach na pensji, a później na uniwersytecie, nieraz spostrzegała gorące spojrzenia mężczyzn, rzucanych na nią. Kilku kolegów otwarcie kochało się w niej i prosiło o jej rękę. Nie była obojętną dla Roya Wilsona, a nawet dla Joego Leystona, w zawiły sposób wyrażającego swoje uczucie, gdy mówił o wyspie Manon-Isle.
Czuła, że kocha ją też Hans, chociaż chłopak był nieśmiały i nie odważał się nawet dłużej patrzeć na nią.
Nagle wszystko się zmieniło.
Po wypadku w Argonnach nikt już nigdy nie powiedział jej słowa o swej miłości. Dawni koledzy uniwersyteccy byli bardzo dobrzy dla niej, pełni współczucia, lecz, zdawało się, unikali pozostawania z nią dłużej sam na sam.
Joe, Małachowski i Roy Wilson byli nadal przyjaciółmi, lecz i w tym stosunku zaszła dziwna zmiana. Przed wojną była to przyjaźń mężczyzn dla kobiety, stosunek, z łatwością przechodzący w miłość. Przy niej zawsze starali się wykazać swoją męskość i przewagę nad innymi, podobać się jej.
Teraz patrzyli na nią bardzo serdecznie, chcieliby dopomóc jej, lecz przestała istnieć dla nich jako pożądana kobieta.
Rozumiała, że, chociaż spadło na nią nieprzewidziane nieszczęście, jednak pozostawiło ono niezatarty ślad w stosunkach do niej ludzi.
— Panna, matka dziecka z nieznanym ojcem... — Kto wie, co sądzą ludzie o tym wypadku? Niewątpliwie, niejeden ze zblazowanych młodzików wyobraża sobie całe zajście inaczej...
Przymknęła oczy i odrazu wypłynęły z przerażającą rzeczywistością mętne bielma szyb, zimny, czarny mrok,