niejasne kontury szafy i bielejące w ciemności, zmięte łóżko, z którego przed chwilą zwleczono wieśniaczki o nagich piersiach i poplątanych, potarganych włosach, spadających na smagłe ramiona....
Dreszcz wstrząsnął nią.
Otworzyła oczy i pomyślała z gorzkim uśmiechem:
— Tymczasem ten i ów wyobraża sobie wszystko inaczej! Z pewnością przypuszcza, że stało się to w jakimś zdobytym zamku po hucznej orgji, w oparach wina i śmiechu, gdy nieprzytomną i pijaną zaniesiono do porzuconej sypialni magnackiej, w której dwa nieprzytomne ciała ludzkie połączyły się w grzechu bezwiednym...
Ukryła twarz w dłoniach i zacisnęła usta, aby nie krzyczeć z rozpaczy, nie przeklinać, nie bluźnić.
Z trudem uspokoiwszy się, snuła dalej myśl swoją:
— Hans oznajmił, że wie o wszystkiem, o nic się nie wypytywał i nawet nie wyrażał swego współczucia i oburzenia. Nie chciał o tem mówić i wspominać. Zrozumiał, jak się to musiało stać, wierzył jej i o nic nie podejrzewał. Był pewien, że padła niewinną ofiarą zbrodni. Wyznał jej swoją miłość i w każdej chwili połączyłby z nią własne życie. Dla niego istniała tylko dawna Manon — Manon wiosny ich życia...
Wtedy zrozumiała, że Hans jest dla niej najdroższym, gdyż on jeden pozostał niezmiennem, żywem wspomnieniem beztroskiego, jasnego życia przedtem, nim dotknęła ją okrutna ręka losu, zrobiwszy z niej taką, jaką się stała i czuła obecnie.
Od tej chwili zniknął przed nią kapitan von Essen i pozostał tylko Hans.
— Hans, dobry, miły Hans!... — doszło ją żałosne wołanie Henryka.
— Miły, dobry Hans! — szepnęła z rozrzewnieniem i nagle zmartwiła ją myśl, że tak rzadko i mało wspomina przyjaciela.
Usprawiedliwiła jednak siebie natychmiast.
Całe jej życie, pełne rezygnacji i wywalczonego przed rozpaczą spokoju, przysłoniętego smętkiem, zmieniło się nagle.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/214
Ta strona została przepisana.