Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/222

Ta strona została przepisana.

Przedstawiciele Germanji podpisali w Wersalu traktat o rozbrojeniu i pokoju, a tymczasem wojska niemieckie walczyły z Polakami, grzmiały działa i miotacze min, samoloty rzucały bomby, pełzły po ziemi polskiej ciężkie obłoki gazów trujących...
Czesi z bronią w ręku domagali się Śląska Cieszyńskiego.
Ukraińcy podnieśli bunt przeciwko Polsce, zajęli Lwów i zagrażali oderwaniem wielkiego szmatu naszej ziemi, otwierając drogę najazdowi dziczy rosyjsko-mongolskiej, wspierającej ich.
Nareszcie w granice państwa polskiego wdarł się odwieczny wróg — Rosja, nie carska, lecz komunistyczna a, być może, jeszcze bardziej niebezpieczna i dla Polski i dla całej Europy.
Po trzykroć stratowany kraj, zubożały, wyczerpany do szczętu, pozostawał na łasce losu.
Któż mógłby ująć się za Polską w owe dni wielkiego znużenia i rozczarowania?
Na Zachodzie i Wschodzie — wszyscy, w Polsce — słabsza duchem część ludności — byli przekonani, że ulegniemy przemocy i zagładzie.
Nie doceniano jednak wielkich sił naszego narodu. Są niemi — natchnienie i bohaterstwo...
Więc znowu na stos ofiarny rzucił naród „swój życia los.“
Rozpierzchły się po całem państwie pułki legionowe, stając z bronią w ręku w miejscach zagrożonych. Widzowie rzucili potężne hasło. W koło legjonów skupiać się jęły tłumy ochotników, a szły z dalekiego Sybiru, Murmanu, Turkiestanu, Ukrainy, Francji, Ameryki i ze wszystkich zakątków prastarej ziemi polskiej. Szli mężowie, młodzież, kobiety i dziatwa szkolna, chłopaki 12—13-letnie.
Dążyli na obronę kraju synowie szlachty ziemiańskiej, inteligencji, dzieci robotników, wyrostki z chałup wieśniaczych.
Naprędce tworzono nowe pułki i wcielano je do armji.
Legjonowi oficerowie obejmowali nad niemi komendę i prowadzili ku zwycięstwu lub śmierci.