Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/223

Ta strona została przepisana.

Jeden po drugim pokornie schylali głowy wrogowie oszołomieni i przerażeni. Uciszył się rząd czeski, nie czujący za sobą poparcia najuczciwszych warstw swego narodu. Rozbrojone i upadłe na duchu niemieckie oddziały wycofały się z granic Polski. Pokarani krwawo Ukraińcy nie śmieli podnieść głowy, na które z taką potęgą spadła ciężka ręka „orląt lwowskich“ i „dzieci krakowskich.“
Pozostał tylko jeden ponury, podstępny wróg — Rosja.
Zastępy czerwonych katów, najeźdźców i zaborców prowadził zuchwały, pewny zwycięstwa Michał Tuchaczewskij, syn rosyjskiego szlachcica i Włoszki, dla ambicji własnej uległy woli Kremlu.
Z nim razem szedł zdrajca ojczyzny, twórca czerezwyczajek sowieckich — Polak, krwawy Dzierżyński, już sporządzający czarną listę ofiar dla nowej hekatomby czerwonego teroru.
Potężny wróg przedzierał się ku sercu Polski, bo przez Warszawę prowadziła droga, którą trzecia międzynarodówka zamierzała rzucić do Europy żagiew powszechnej rewolucji.
Polska, zdawało się, musiała być stratowana kopytami czerwonych jeźdźców Budiennoja i Gaj-chana, zupełnie tak, jak niegdyś hordy Batura, wnuka Dżengizowego, stratowały ziemię lechicką.
Nieświadomi znaczenia rozgrywającej się tragedji, pałający zemstą Niemcy podstępnie wspomagali sztab rosyjski, posyłając mu swoich oficerów, wypróbowanych w wielkiej wojnie. Burzyło się mrowie ukraińskie i wyrzucało ze swojej głębi liczne zastępy ochotników, dążących do armji bolszewickiej.
Całą wojnę 1919/20 roku przebył Alfred Małachowski, rzucany z frontu na front. Bił się pod Gródkiem Jagiellońskim i pod Radkowem; brał do niewoli niemieckich piechurów podczas ataków na Gościejowice, aż nareszcie wszedł ze swoim pułkiem w skład pierwszej armji, w znoju i walkach nieustannych wstrzymującej wschodniego najeźdźcę.
W pułku Małachowskiego wrzała robota od rana do późnej nocy.