Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/240

Ta strona została przepisana.

jakiego poniżenia doprowadził ich ojczyznę zwodniczy, pozbawiony boskiego ducha niemiecki symbol wiary.
Wzruszenie i poryw raz po raz wdzierały się do jego głosu, a wesołe, śmiałe oczy nagle nabierały wyrazu bólu, gdy uświadamiał sobie nieufność, żywioną przez wszystkich dla strasznej, niegdyś, przerażającej swoją siłą Germanji.
Chamberlain, podniecony i wzruszony, być może, głębiej od innych, przeżywał dramat prawdziwy. Jako szlachetny Anglik, pełen zrozumienia idei pokojowej, niosącej chwilę wypoczynku dla znękanej cywilizacji, mógłby i niezawodnie pragnąłby powiedzieć najwięcej i najszczerzej, jednak musiał pamiętać, że piastuje tekę ministra Wielkiej Brytanji.
Więc chociaż głos mu drżał, pot kroplił się na czole, wypadał monokl z oka, ruchy rąk nie odpowiadały treści słów, Chamberlain nic nie obiecywał, bo on, wyraziciel odwiecznego systemu brytyjskiego, nie miał prawa obrać pokojowej drogi, zbyt niebezpiecznej w stosunku do setek miljonów niegdyś podbitych barwnych poddanych, stanowiących potęgę Imperjum.
Uczciwy, rozumny Anglik umyślnie starał się zapomnieć o ciężkim ciosie, zadanym przez barwnych ludzi dumnemu i bezwzględnemu światopoglądowi Wielkiej Brytanji.
Więc zamykał oczy sir J. A. Chamberlain na widmo, stojące przy nim na trybunie i szepcące do niego:
— Niech się sir nie krepuje i mówi szczerze i śmiało, tak, jak myśli i czuje!... Idea jest jasna i — któż przeciwko niej uczciwie powstać może?
Sir Chamberlain robi wysiłek, aby nie widzieć stojącej przy nim zjawy, lecz ona nie znika, pełna dostojeństwa i dumy spokojnej.
Przypomina sobie minister potężnej Wielkiej Brytanji rok 1920, poznaje w zjawie prezesa delegacji mahometan-Hindusów, sędziwego Mahomeda-Ali, słyszy jego słowa twarde i dobitnie wymawiane:
— Jeśli chrześcijanie wykreślili ze swego kodeksu Chrystusowe Kazanie na Górze, to byłoby dziwnem, gdyby żądali od wyznawcy Islamu nadstawienia lewego policzka temu, który uderzył go w prawy? Wy