wiem skrył mię w przybytku swoim; we dni złe obronił mię w skrytości przybytku swego i na skale wywyższył mię!”
Po tych słowach Psalmisty, Borys cichym, wnikliwym głosem snuł opowieść o straszliwych dziejach swojej ojczyzny, jęczącej w jarzmie komunistów. O sobie mówił, że, po wymordowaniu rodziny przez wrogów, ścigany ukrył się w klasztorze na skalistym Wałaamie, stał się mnichem i poszedł pomiędzy lud, głosząc słowa nadziei, że po mrocznych mękach ziemskich nastąpi cichy świt w królestwie Bożem.
— Bracia i siostry! — mówił Borys. — Przeszedłem kraj mój od krańca do krańca i widziałem do dna duszę ludu jego. Straszna otchłań i mrok bez błysku światła otwarły się przed oczami memi! Słyszałem zbliżające się kroki grzmiące... Ktoś olbrzymi zbliżał się, a żelazne stopy jego biły o kamienie, jak potworny młot. Wyciskał głębokie doły na umęczonej ziemi, która napełniała je krwią i łzami. Przepojona jest niemi gleba Rosji! Kroczy Antychryst, król wszelkiej zbrodni, nieprawości i ohydy! Ujrzałem głowę jego w spowiciu chmur i szkarłatny płaszcz, ociekający krwią! Jak mówi św. Jan w Objawieniu swojem: „Widziałem i słyszałem orła, lecącego przez pośród niego i wołającego głosem wielkim: Biada, biada, biada mieszkającym na ziemi!“ Strwożyło się serce moje, więc, padając przed Krzyżem, pytałem o godzinę zagłady. Z chmur i mgieł wyłonił się potworny zegar, o wahadle od wschodu do zachodu, o wskazówkach, strzelających jak martwe cedry libańskie ku zenitowi. Na nim płonął napis ognisty, niby „Mane, tekel, fares,“ a głoszący: „Północ nastaje, a po niej cisza, pustka, śmierć!“ Usłyszałem pierwszy dzwon zegara...
Twarz mówcy bladła coraz bardziej i coraz gorętszym ogniem płonęły natchnione oczy.
Po chwili mówił dalej:
— Ogarnąłem wtedy wzrokiem kraj mój, tonący w rozpaczy i zbrodni, a po nim cały świat. Ujrzałem nieprawości jego i sługi Antychrysta, panujące i jątrzące wszędzie! Zawołałem wtedy w uniesieniu:
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/268
Ta strona została przepisana.