która oznajmiła, że jest Prawdą?!... Rosja zna tylko jedną część Nowego Testamentu — Apokalipsę!
— Niektórzy przecież twierdzą, że objawienie św. Jana jest apokryfem? — wtrącił Hans.
— Nie wiem, lecz cóż to może obchodzić człowieka, który wierzy tylko w tajemnicę, zgrozą i lękiem przejmującą? Apokalipsa daje tyle dla domysłów, ponurego marzycielstwa i rozumowań niezliczonych! Ma ona urok wszechwładny dla duszy rosyjskiej i nietylko teraz w mroku i chaosie komunistycznym, lecz zawsze. Jeszcze podczas wojny rosyjsko-japońskiej oczekiwano cudów apokaliptycznych.
— Straszne to!... — szepnął Hans.
— Najstraszniejsze jednak nie to! — zawołał Alfred. — Przerażenie ogarnia na myśl, że wszelka zbrodnia znajduje w Rosji podłoże religijne. Zdziczenie staje się powrotem do miłego Bogu wyzwolenia z kajdan Mamony i Pychy; okrucieństwo karą boską za grzechy, nową „plagą egipską“; rozpusta objawem religijnej miłości; miłość dla Chrystusa nienawiścią dla Jego nauki, patrjotyzm — pragnieniem zguby ojczyzny dla odkupienia ludzkości...
— Przesada! — zawołał Roy Wilson.
Małachowski spojrzał na niego poważnie i rzekł:
— Niema ani słowa przesady w tem, co mówię! Mógłbym przytoczyć nazwiska i utwory rosyjskich filozofów i pisarzy, lecz wy nie znacie ich. Przytoczę więc tylko wiersz myśliciela — profesora moskiewskiego uniwersytetu Pieczerina. Słuchajcie!
„O jakżeż słodko ojczyznę nienawidzieć
„I chciwie czekać jej upadku,
„I w ostatecznem jej zniszczeniu widzieć
„Świt powszechnego w świecie odrodzenia!“
— To — obłęd! — zawołał Roy Wilson.
— Nie pojedyńczy jednak! — zaprzeczył Małachowski. — Jest to wypływający z ekstazy mistycznej poryw do poniżenia siebie i całego narodu. Poryw nie przygodnych poetów, lecz najwybitniejszych myślicieli. Inny, naprzykład, wielki Rosjanin, filozof Włodzi-