mierz Sołowjew, przepowiadał nowy najazd Mongołów, widział w nim nieuniknioną karę Bożą, i w formie poetyckiej wołał:
„Zapomnij, Rosjo, dawną sławę,
„Dwugłowy runął orzeł carów,
„I żółtym dzieciom na zabawę
„Rzucono strzępy twych sztandarów.“
Wszyscy ze zdumieniem patrzyli na Małachowskiego.
— Wy, — zachodni Europejczycy, lepiej znacie tubylców Patagonji lub Beluchistanu, niż ludność wschodniej połowy naszego kontynentu! — rzekł Alfred z gorzkim uśmiechem. — Tylko dlatego mogliście z takim spokojem więcej niż półtora wieku patrzeć na naszą mękę! Tylko dlatego teraz marzycie o miljonach, odłogiem leżących w Rosji! Szaleńcy!
— Więc jest to niemoralny naród? — zapytał Joe.
— Nie! Jest to naród, nie posiadający żadnej moralności. A wiecie dlaczego? dlatego, że, zlepiony z różnych szczepów, nie miał czasu na wytworzenie własnej moralności. Piotr Wielki wprost wtłoczył Rosję w żelazną obręcz obcego prawa i rozkazał przestrzegać przepisów pod groźbą szubienicy, więzienia i batów... Z biegiem czasu Rosjanie wyrobili w sobie zdolność do wznoszenia się ponad istniejącą urzędową prawdę. Wiecie przecież, że z samolotu największa rzeka wydaje się strumykiem? Tak i Rosjanie z wysokości lub z oddalenia z pogardą spoglądali na prawo i prawdę, w niem zawartą. Zbrodnia stawała się wtedy protestem przeciwko szarzyźnie i nicości. Rosyjscy chłopi do dnia dzisiejszego nazywają kryminalnych więźniów — zbrodniarzy — „nieszczęśliwymi“ i otaczają ich współczuciem. Rosjanin nigdy nie może skupić swej myśli na sobie, lub wyłącznie na swoim kraju. Myśli on zawsze o całej ludzkości, o zmianie życia świata. Cóż znaczą dla niego w tej tęsknocie o losy ziemi całej jakieś prawa, jakaś drobna, płytka moralność, gdy on modli się i przeklina, wzlatuje pod obłoki na skrzydłach nadziei i pada, jak strącony, buntowniczy anioł, do otchłani rozpaczy? Cóż może stanąć mu na