przeszkodzie, gdy dąży, aby stać się ośrodkiem całego bytu kosmicznego, aby dotrzeć do tronu Stwórcy i, kto wie? — być może, zwątpić w moc Jego i obalić?!
— Naród, opętany duchem rewolucji! — zawołał przerażony Amerykanin.
— Zrozumiał to Iwan Groźny i we krwi topił tego ducha, a później car Piotr skuł go żelaznemi pętami prawa i gardło zdusił twardą ręką. Jednak sił im zabrakło. Zduszony zbyt gwałtownie, burzył się naród i wybuchał, aż znowu mu zaciskano gardło. Rewolucja w Rosji rodzi się z reakcji...
— Jakto? — zapytała Manon. — Przecież reakcja jest wynikiem rewolucji?
— Tak jest na Zachodzie, — objaśnił Małachowski. — Europa ciągle mknie naprzód i chwilami robi szalony skok. Jest to rewolucja, po której pędzi tak gwałtownie, że trzeba hamować bieg. Są to okresy reakcji na zachodzie. Postęp w Europie ma określony cel, gdy społeczeństwo usiłuje dotrzeć do niego gwałtownie, wynika rewolucja. W Rosji odwrotnie. Tam panuje bezruch, martwa cisza i dławienie wszelkiego polotu. Zrozpaczony naród zrywa chwilami łańcuchy i pędzi naprzód naoślep, nie widząc i nie znając celu. — Rewolucja rosyjska staje się zawsze potworem apokaliptycznym, ale nim jest też i reakcja, panująca w tym kraju.
— Miał pan rację, mówiąc o boskiej truciźnie... — zauważył Hans.
— Nie wiem, czy zrozumieliście dokładnie, na czem ona polega! — przerwał mu Alfred Małachowski. — Ja ją widzę w bizantyńskiej zdolności do biernego ascetyzmu, którą w odpowiedniej chwili Rosja może porwać cały świat, oraz w azjatyckim fanatyzmie, przechodzącym z łatwością w dążenie do zniszczenia wszystkiego, chociażby całej ludzkości.
Wśród zebranych zapanowało milczenie.
Małachowski mówił z wielkiem przekonaniem i znajomością rzeczy, więc słowa jego budziły poważne i niepokojące myśli.
— Polakowi trudno jest mówić o Rosji — ciągnął po chwili Alfred. — Nas zawsze oskarżają o wrogie
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/274
Ta strona została przepisana.