— Kto wie? Wszystko prawdopodobne, jeżeli taki pogląd na rolę składowych części państwa jest ogólnym w rządzie angielskim i jeżeli ta rola narzucona zostanie drogą przymusu...
— No! — zakończył rozmowę Joe Leyston, twardym wzrokiem bladych oczu patrząc na pana Chevalier. — Teraz muszę pożegnać państwa, gdyż dziś ostatni dzień treningu. Jutro będę się starał pobić swój własny rekord i zamknę księgę swoich sportowych dziejów!
— Przyjdę na start! — zawołała Manon.
— Good bye! — z uśmiechem powiedział Joe i zginął w tłumie, który z przejęciem omawiał wyniki regat, a także zaproponowany przez załogę „Britanji“ nowy wyścig na podwójny dystans, oraz ofiarowanie przez starego lorda Leystona tysiąca funtów, jako nagrody dla zwycięskiej łodzi.
Gdy Joe odszedł, pan Chevalier rzekł, wzruszając ramionami:
— Drażnią mnie i niepokoją ci Anglicy! Mają misternie, i, nie przeczę, mądrze ułożoną receptę wielkopaństwowego życia. Jednak jest to recepta angielskich lekarzy dla angielskich pacjentów. Co do innych narodów może ona mieć, a może też nie mieć zastosowania. Oni zaś tego nie uznają! Skoro system nosi stempel „made in England“, wszystko jest „all right“ i każdy powinien ten system uważać za najlepszy. Zarozumiałość, czy krótkowzroczność? Jeżeli zarozumiałość, wtedy rzecz może ulec naprawie, jeżeli krótkowzroczność — nabiera cech klęski.
— Co do mnie, to myślę, że jest to zarozumiałość, spowodowana nieprzerwanem pasmem powodzeń — zauważyła Manon. — Mam na uniwersytecie kolegów Anglików. Pamiętam jeden spór, który wynikł pomiędzy Girodou, namiętnym rewolucjonistą, marzącym o oczyszczeniu współczesnej atmosfery społecznej i politycznej. Na to jego oponent odpowiedział słowami Joego Chamberlaina: „Wierzę w naszą rasę, największą z ras panujących, jaką ludzkość kiedykolwiek wydała, wierzę w rasę anglo-saską, dumną, stanowczą, ufną w swoje siły i upartą, nad którą władzy nie ma, ani klimat, ani żadna zmiana warunków, ufam naszej
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/52
Ta strona została przepisana.