Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/59

Ta strona została przepisana.

— Z Joem dziś będziemy walczyli w biegu! — rzekł. — Poważny to przeciwnik, czytałem o jego rekordach. Jeden tylko Finlandczyk Ulajnen ma lepsze, lecz stłukł sobie nogę, więc nie startuje. Ale to wszystko bagatela! Niech mi pani o sobie opowiada! Wyszła pani zamąż za tego hrabiego z Ameryki, widzę, że nosi pani piękne sukienki, a pewno ma pani dużo brylantów, o których marzyła.
— Życie nie przysłuchuje się marzeniom dzieci, panie Hansie! — odparła Manon. — Ono kieruje losami, zmienia upodobania, poglądy i dążenia. Nie wyszłam zamąż i nie myślę o tem. Jestem studentką medycyny...
— Studentką medycyny! — wykrzyknął Hans. — Taka piękna panienka i — medycyna. Zwarjować można ze zdumienia!
To mówiąc, z uwielbieniem patrzył na Manon.
Chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz zjawił się Joe, gotowy do biegu. Uścisnęli sobie ręce.
— Gdy będziecie przebiegali koło „Zatoki Przyjaźni“, pozdrówcie ją ode mnie! — rzekła Manon z uśmiechem. — A nie kłóćcie się, panowie, jak wtedy, gdy wybuchnęła wojna pomiędzy Wilhelmsstadt a Power-City!
— Przepraszam, miss, — rzekł Joe, — musiałem bronić Manon-Isle!
— Która należała do posiadłości Wielkiej Brytanji, — odcięła się dziewczyna.
— Na szczęście wtedy należała, przynajmniej ja ją dołączyłem — rzekł Joe z naciskiem, patrząc na Manon. — Lecz teraz...
— Teraz już wcale niema ani wyspy. ani nawet naszej zatoki. Przechodzi tam nadbrzeże murowane, a na nim siedzą starzy emeryci i łapią ryby na wędkę — dokończyła Manon. — Starzejemy się szybko, niestety!
— Pani, jak róża w rozkwicie, panno Manon! — zawołał Hans...
Well! — rzekł poważnym głosem Joe.
— Panowie, proszę stawać do startu! — rozległy się głosy sędziów.
Współzawodnicy szybko się ustawili i na dany znak ruszyli.