Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/72

Ta strona została przepisana.

Gdy Joe wszedł na salę, ujrzał Manon, tańczącą z Royem Wilsonem.
Barczysty, potężny Amerykanin z powagą prowadził swoją uroczą damę w modnym one-stepie. Rozmawiali ze sobą. Oczy im błyszczały. Od czasu do czasu uważnie patrzyli na siebie.
Wśród tłumu stał Hans i, niecierpliwie spoglądając na orkiestrę i tańczące pary, czekał na swoją kolej.
Borys Suzdalskij tańczył już.
Jego dama wysoka, chuda panna o bezbarwnych loczkach, rozrzuconych niedbale dokoła wysokiego, pogodnego czoła, śmiała się wesoło, mrużąc nieco skośne, ciemne oczy i ukazując szereg olśniewająco białych zębów.
Widocznie, młody oficer bawił ją dowcipnie, gdyż zanosiła się od śmiechu i kilka razy zatrzymywała się, nie mogąc postąpić kroku naprzód.
Borys mrużył piękne oczy i prawił coś zabawnego, bo miał filuterną, roześmianą twarz.
Tancerka jego, a nawet inne panie i panienki zatrzymywały wzrok swój na wspaniałym młodzieńcu.
Frak bez zarzutu uwydatniał wypukłą, szeroką pierś Borysa i wąskie biodra. Mocne nogi o niedużych stopach poruszały się sprężyście i sprawnie.
Starsze panie podnosiły do oczu lornety i, pochylając się ku sobie, pytały o pięknego młodzieńca.
Kilka razy Borysa doszły słowa:
— To oficer gwardji cara, zwycięzca na konkursach hippicznych. Znakomicie bierze przeszkody... Jego dama jest córką posła rosyjskiego...
Słysząc to, tancerz wyprężał szeroką pierś i coraz zgrabniej wykonywał niespodziewane figury one-stepu, nie przestając bawić swej damy.
— Niech pan koniecznie odwiedzi nas jutro. Będzie się pan nudził, bo mama cierpi ciągle na migrenę, gdy patrzy na Montblanc, a ojciec wyjechał do Berna — mówiła panna. — Zato mamy zupełnie porządny plac tennisowy, więc zagramy sobie partję. Proszę przyjść odrazu w sportowem ubraniu!
— Będę panią śmieszył, — odpowiedział Borys, — to pani przegra, żaden „play“ pani się nie uda. Zobaczy