Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/80

Ta strona została przepisana.

że zburzyłem twoją piękną Patrie-en-fleurs! — błagalnie patrząc w oczy dziewczyny, z cichym śmiechem szepnął młodzieniec. — Żądaj ode mnie za to, czego chcesz, chociażby życia!
Żywiołowy i wprawny uwodziciel burzył w tej chwili istotnie dziewiczy spokój Manon, budził w niej kobietę sam o tem nie wiedząc. Od tej chwili nie mogłaby już powrócić z dawnemi uczuciami, prostemi i jasnemi, do towarzyszy z „Zatoki Przyjaźni“. Przyjaźń bowiem została wykreślona ze słownika kobiety w stosunku do mężczyzny.
Borys zaś, coraz śmielszy i bardziej natarczywy, widząc, że kilkanaście nowych par tańczy na sali, mocniej tulił do siebie Manon i szeptał gorąco:
— Pocałunki, skargi, przysięgi — i cisza straszliwa... Ta noc upojenia i szału, to moja noc, chociażby ostatnia noc!...
Orkiestra grzmiącym akordem przerwała taniec.
Podnieconą, słaniającą się dziewczynę odprowadził Borys do krzesła obok pani de Chevalier.
— Śliczną stanowiliście parę! — zawołała z zachwytem.
— Mamo! — upomniała matkę Manon.
— Z panną Manon nawet Quasimodo stałby się Apollinem! — rzekł Borys, rzucając gorące spojrzenie na dziewczynę.
— Ach! Jak cudownie tańczyliście! — zachwycała się pani de Chevalier. — Czyż nieprawda, Paul?
Mąż skinął głową z powagą i odparł:
— Z pana to istny mistrz choreografji! Zresztą rosyjski balet jest najpierwszy na świecie, wy macie nadzwyczajne zdolności do tańców...
— Boże, Boże, jakie to było piękne! — nie mogła uspokoić się pani Chevalier. — Cóż, nic nie mówicie, panowie? Panie Leyston? Panie von Essen? Kochany panie Wilson?
Joe skrzywił usta i burknął:
— Ta—a—ak! Bardzo... bardzo.
Hans był zły, gdyż spostrzegł mieniącą się ze wzruszenia twarz Manon, i odrazu cała jego głęboka sympatja dla dziewczyny prysła.