W tym strasznym okresie kruszyły się dusze, zmieniały się oblicza ludzi, nowe powstawały kodeksy, nieuchwytne, nietrwałe, płynne.
Hans von Essen, lejtenant marynarki niemieckiej, od pierwszych dni wojny pałał namiętnem pragnieniem walki za swój kraj. Miał poza sobą już dwa lata służby na krążowniku i szkołę pływania podwodnego.
Rokowano świetną przyszłość dzielnemu oficerowi, sprawnemu, odważnemu i posiadającemu rozległe stosunki.
Jednak stała się rzecz nieprzewidziana.
Rząd berliński nie uwierzył twórcy floty niemieckiej, admirałowi Tirpitzowi, który twierdził, że okręty niemieckie są lepsze od angielskich, że są przygotowane do wojny zaczepnej, że załoga, dobrze wyszkolona, jest opromieniona wolą zwycięstwa.
Nie uwierzono mu, a może nie chciano zbytnio narażać się potężnej Anglji?
Próżno błagał zrozpaczony Tirpitz, aby zaufano mu, wołał, że porażka Anglji na morzu szybko zniechęci ją do dalszych działań wojennych, że spowoduje powstania w Indjach i Egipcie, że oziębi ofiarność dominjów kanadyjskiego i australijskiego, wiernych metropolji, i może przynieść nieocenioną korzyść.
Cesarz Wilhelm i stojący przy nim wyraziciele pruskiej idei militarystycznej wierzyli tylko w siłę bagnetów. Przemówiła i zwalczyła idea wojowniczych Germanów, którzy przez wieki prowadzili wojny na twardym lądzie, niosąc śmierć i zniszczenie aż pod mury Rzymu i Pekinu.
Skończyć wojnę za jednym zamachem, wywiesiwszy swoją flagę nad Paryżem, — stało się zadaniem Niemiec.
Flota, osłonięta fortami, ukryła się w Kilońskim kanale i stała bezczynna.
Coraz częściej oficerowie marynarki, zniechęceni bezpłodnem oczekiwaniem, przechodzili do wojsk lądowych.
Gdy kanclerz Bethman-Holweg oznajmił, że „walcząc o najwyższe dobro, Niemcy, aby utorować sobie drogę do morza i do północnej Francji, przechodzą do porządku dziennego nad słusznym protestem rządów belgijskiego i luksemburskiego“, a rozgoryczony admirał
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/93
Ta strona została przepisana.