szczepia i rozsadza kamienie i skały, tworzy z nich drobny żwir i miele go na piasek, wyganiając z kryjówek skorpiony i skolopendry i pozostawiając tylko pole rogatym wiperom, gnieżdżącym się w norach, wyrywanych w piasku.
Piasek, ten płaszcz pustyni, — swemi zwojami dosięga już północnych obszarów Sahary, bo około Biskry nawet widzimy znaczne nagromadzenie tego lotnego materjału, tworzącego tuż za oazą niewielkie diuny[1] i z każdym rokiem przysypującego coraz wyżej i wyżej sąsiedni zachodni grzbiet górski. W niektórych miejscach Sahary czernieją nieznacznie kotliny błotniste, pokryte białą warstwą soli sodowych lub wapiennych[2]. Niewielka ilość wody, w pewnych okresach zbierającej się na powierzchni tych bagien, nie nadaje się zupełnie do picia, i tylko małe stadka gazeli[3] przychodzą tu na wodopój w najbardziej skwarne okresy. W środkowej Saharze i nawet na południu, w tak zwanej „pustyni lęku i pragnienia“, podróżnik może spotkać takie bagna. Karawany jednak starannie omijają te źródła, ponieważ uważają je za zatrute, gdyż oprócz zwykłej soli i różnych soli wapiennych, posiadają one nieraz znaczną ilość saletry, powodującej ciężkie zaburzenia żołądkowe.
Gdy się widzi, jak przez martwe, beznadziejne przestrzenie pustyni sunie karawana wielbłądów, dążących z dalekich oaz południowych na główne rynki północy, natenczas dziwnym podlega się wrażeniom!
Podróżnikowi wydaje się, że te zwierzęta i idący obok nich ludzie idą, przejęci lękiem i niby zakłopotaniem, ogarnięci myślą o swem brutalnem wtargnięciu w cudze posiadłości, gdzie cichy szmer rogowych stóp wielbłądów i odgłosy ludzkiej mowy są zniewagą dla