drobne szczepy nomadów pustyni. Oprócz rzadkich napadów i rozbójniczych działalności ze strony tych szczepów nic nie groziło rzymskiej potędze.
Prawda, że prokonsulowie otrzymywali nieraz wiadomości, że pewna część Kartagińczyków, po upadku swojej wspaniałej stolicy, zbiegła na południe, a więc od ich potomków można było się spodziewać pewnych wrogich czynów, jednak nikt o nich nie słyszał, gdyż znikli bez śladu na niezmierzonych obszarach Sahary. Nic więc nie zmuszało legjonów rzymskich do przejścia linji Bescery, gdzie niedawno podbite szczepy Ziban i Uled-Nail były ostatniemi, które się sprzeciwiały zwycięskiemu marszowi Rzymian.
Gdy zapanował spokój, należało, broniąc granic olbrzymiej kolonji, wyzyskać zdobyte obszary.
Rzymianie rzucili całą falę kolonistów do Afryki, nadając im przeróżne przywileje: wyznaczali olbrzymie środki pieniężne na rozwój rolnictwa, sztucznej kanalizacji, na budowę akweduktów, dróg kołowych, poczty, składów handlowych. A gdy ten wysiłek dał obfity plon, ponieważ kolonja afrykańska dostarczać zaczęła Rzymowi wielkiej ilości zboża różnego gatunku, owoców, ryb, drzewa, oliwy i wina, a także bardzo poszukiwane dla cyrków tak zwane „africanae“, czyli dzikie drapieżne zwierzęta, — dochody z tych kolonij Rzym przeznaczył na budowę miast i portów. Około trzydziestu portów na wybrzeżu morskiem, cała sieć większych i mniejszych, nieraz bardzo pięknych, jak Tebassa, Timgad, Cezarea, Lixus, Volubilis, Kartagina, Bizerta, Konstantyna, Cuicul i setki innych miast i miasteczek, osad i obozów warownych powstały na ziemi afrykańskiej. Dowódcom oddziałów, urzędnikom cywilnym i szeregowym legjonistom, rząd nadawał własność ziemską, rozszerzając coraz bardziej i bardziej arenę rolniczą i obowiązując zato swoich obywateli do spędzenia w tej kolonji szeregu lat.
Ziemia, a szczególnie tak urodzajna i obfitująca we wszelkie rodzaje drzew owocowych i pożytecznych
Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.