Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

i stwierdzone waszemi sygnetami bojowemi. Imperator i senat wiedzą dokładnie, że, chociaż barbarzyńcy są obecnie ujarzmieni, i coraz bardziej garną się pod skrzydła Rzymu, rozumiejąc, że od tego zależy ich dobrobyt, to przecież dusze ich pozostają dla nas obce i wrogie. Przy pierwszej wieści i niepowodzeniu wojennem naszych legjonów śród barbarzyńców niezawodnie zjawią się ludzie, którzy będą usiłowali podnieść przeciwko nam wojownicze plemiona i zburzyć wielkie i piękne dzieło Rzymu, dzieło, nad którem pracowały wasze głowy i wasze dłonie. Gdyby nawet to nie miało miejsca, — w każdym jednak razie krew barbarzyńców upodliła krew potomków rzymskich obywateli i wytworzyła społeczeństwo, które nie może być uważane za równouprawnione, gdyż senat i cesarz nie dowierzają mu całkowicie. Szczenię wiernego psa i zdradliwej wilczycy może zawsze ugryźć rękę pana. Pamiętajcie o tem, towarzysze, i cofnijcie podpisy wasze z niebezpiecznego i nierozsądnego żądania. Dixi!
Zapanowało ciężkie milczenie. Pierwszy się odezwał dowódca legji Augusta Maxymiljan Stella. Oparł rękę na głowni miecza i mruknął:
— Jam — żołnierz! Wola Imperatora i twoja, dux superior, jest rozkazem. Cofam swoją pieczęć z podania.
— I my! I my! — zawołało kilku centurjonów.
Tylko jeden z centurjonów, przysłany tu przed trzydziestu laty, siwy, o zupełnie czarnej, spalonej na węgiel twarzy, pokrytej centkami i bliznami od strzał jeźdźców nubijskich, dawny niewolnik germański, — wystąpił naprzód i rzekł ponurym głosem:
— Mam żonę ze szczepu berberyjskiego, ze szlachetnego rodu Dżerga. Zrodziła mi pięciu synów, a wszyscy są wojownikami, którzy przelewali swoją krew za Rzym. Oni nie są upodleni i sławy Rzymu bronić będą do ostatniego tchu! Żądam dla nich obywatelstwa rzymskiego i od tego nie odstąpię!