Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

katedrę katolicką „Matki Boskiej siedmiu boleści“, a przechowujący wszystkie cechy meczetów muzułmańskich w stylu tureckim.
Meczety te po tem, com widział w starych świątyniach Marokka i Algieru, nie zwróciły na siebie mojej szczególnej uwagi, ponieważ nie są ani piękne, ani starożytne, gdyż Konstantyna w przeciągu swego życia historycznego podlegała nieraz częściowemu zburzeniu. Nie pozostało tu prawie nic od Fenicjan, Rzymian, Bizancjum i panowania dynastji arabsko-berberyjskich. Najstarsze zabytki architektoniczne, zdaje się, nie sięgają nawet pierwszej połowy tureckiego jarzma.
Miasto z każdym rokiem nabiera coraz więcej cech francuskich, zaczynając od ulic i placów, a kończąc na mostach Sidi Raszed, Sidi Messid i innych. Bardzo interesującej informacji udzielił mi mój przewodnik, pokazując mi mosty. Na dnie wąwozu Rummel, na skale wystającej z łożyska rzeki, stoi mały meczet słynnego w Algierji marabuta Sidi Raszed.
Istnieje podanie, że człowiek, odważający się targnąć na całość należącej do tego meczetu ziemi, dozna kieski.
Przed kilkunastu laty podobno jakiś amerykański przedsiębiorca zbudował tartak na skale, nabywszy część jej powierzchni od zarządu meczetu. W bardzo krótkim czasie Amerykanin zbankrutował i, jak mi opowiadano, skończył samobójstwem.
Francuski inżynier, budujący most — wiadukt, nic nie wiedząc o istnieniu tej legendy, miał zamiar postawić jeden ze słupów mostu na wyspie Sidi Raszed, kierując most po prostej linji z brzegu na brzeg wąwozu. Ktoś doniósł budowniczemu o istniejącem podaniu, i ten zmienił pierwotny plan mostu, zataczając nim łuk i omijając wyspę.
Naturalnie, że nie obawa klęski, jak naprzykład zawalenie się mostu, skłoniło inżyniera do zmiany planu budowy. Działały tu przyczyny polityczne, głębokie