Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

zrozumienie przez Francuzów psychologji i fanatyzmu muzułman, a tak prosty fakt przysporzył przyjaciół nowym panom kraju.
Inny most — Sidi Messid jest arcydziełem sztuki budowlanej. Jest to wiszący, żelazny most, długości 168 metrów, przerzucony nad najgłębszą częścią wąwozu Rummel na wysokości 175 metrów nad jego łożyskiem. Od strony miasta wydaje się cienkiem pasemkiem metalu, wiszącego na ledwie dostrzegalnych niciach stalowych. Na tym moście jednak mogą się rozminąć dwa samochody; rozlega się stąd wspaniały widok na cały wąwóz rzeki, część miasta, przeciwległe od niego przedmieścia i część żyznej równiny, dobiegającej do skał uwieńczonych mostem. Z tego miejsca dojrzeć można doskonale tak zwany „most djabła“, czyli skałę przebitą nawskroś wezbranym prądem Rummelu. U podnóża tego naturalnego łuku triumfalnego, można oglądać resztki dawnego, arabskiego czy tureckiego mostu.
W pionowych zboczach wąwozu Francuzi wykuli gzyms, którym turyści mogą przejść całą cieśninę rzeki i wyjść na szeroką drogę; obchodzi ona cały górski grzbiet, przebijając go nieraz długiemi tunelami o oknach, przerąbanych w stronę niezmierzonej płaszczyzny i wlewających w mrok tuneli olśniewające potoki słonecznych promieni.
Zaraz za mostem Sidi Raszed, pozostawiając na prawo stare miasto, wprost przed sobą i na lewo jak okiem sięgnąć, podróżnik widzi nową dzielnicę francuską z jej pięknemi gmachami rządowemi i magistrackiemi, prywatnemi hotelami, klubami, bulwarami i parkami, a dalej za niemi — wzgórze Konstantyny, zbiegające stromemi spadkami na dół ku dolinie, z żyznemi polami i wspaniale utrzymanemi sadami owocowemi.
W okolicach Konstantyny zwiedziłem cały szereg ruin rzymskich, które, do szczętu zburzone, wznoszą się w samem mieście.