Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ VIII.
SPUŚCIZNA KRÓLÓW KARTAGIŃSKICH.

Gdy azjatyccy Fenicjanie przybyli na brzegi Afryki i założyli Kartaginę, zrozumieli ci odważni żeglarze, że powinni mieć jeszcze schronisko dla swoich okrętów i założyli na brzegu głęboko wcinającej się w kontynent zatoki miasto Tunes. Baszty strażnicze i obronne, wzniesione przy wejściu do zatoki, mogły zatrzymać najsilniejszą flotę współczesną, gdyby zamierzała wejść do zatoki i zaatakować Kartaginę od strony lądu.
Kartagińczycy byli kupcami, więc marzyli o tem, aby posunąć się w głąb kraju i szukać tam towarów i rynków. Jednak koczujący tu Numidyjczycy, należący do szczepów berberyjskich, opierali się wtargnięciu cudzoziemców, a opierali się pomyślnie, gdyż Fenicjanie kartagińscy w ciągu kilku wieków nie potrafili utrzymać się i utwierdzić we wnętrzach kraju. Posuwali się przeważnie tylko brzegami, posługując się swoją potężną flotą i zakładając wzdłuż wybrzeży swoje miasta, twierdze i składy handlowe. Takiemi były miasta: Bizerta, Tunis, Suss i inne, ciągnące się północnemi wybrzeżami Afryki aż do Atlantyku.
Kartagina wynalazła jednak inny sposób zagarnięcia nietyle kraju, ile ludności jego. W tym celu budowała wspaniałe miasta, gdzie wrzało huczne życie; ono zaś z różnych powodów pociągało do siebie nomadów Numidji. Wesołe życie, wielkie bogactwa, tajemniczość kultu, polityczna zręczność Kartagińczyków i wreszcie piękność, swobodne obyczaje i przebiegłość