wym głosem mruczy opowieść o uali Bu Medjan; drze się w niebogłosy nadpęknięty gramofon i wymyśla komuś ochrypłym głosem opasły właściciel zajazdu...
Tu, w dzielnicy Kasba wszystkie światła i niegasnąca przez całą noc łuna, kołysząca się nad miastem białych ludzi, toną w mroku wąskich uliczek i załamanych, krzyżujących się zaułków; w tej dzielnicy wszystkie odgłosy życia pochłania groźna cisza mogiły, gdzie spoczywają ubiegłe stulecia, dawno minione dzieje, przebrzmiała rozkosz i zamarłe na wieki skargi...
Mrok i cisza zwyciężają.
Zamykają się okna i drzwi domów, gasną w nich światła, odchodzą ludzie, znikając w głębi kamienic, lub rozpraszając się w labiryncie ulic...
Nikogo nie można tu wtedy spotkać. Znikają nawet szczury, nietoperze i koty, ciszej i bardziej tajemniczo dzwoni fontanna, nie pluska woda w rynsztokach i żaden dźwięk nie dolatuje tu więcej...
Nadchodzi jednak godzina, gdy do mroku na Kasbie wleją się potoki szarego przedświtu. Wtedy zjawią się pierwsze żywe istoty — żebracy i żebraczki. Wypełzną jak żarłoczne, zgłodniałe szczury ze swych kryjówek i legowisk i, jak szczury, bez dźwięku i szmeru sunąć zaczną na cmentarze, ku meczetom, ku grobowcom marabutów, na rynki, do portu, na wszystkie placówki, gdzie brać żebracza od wieków nawykła skamłać o jałmużnę w imię Allaha i miłych Jego sercu świątobliwych i mądrych uali, talebów i sahir’ów[1].
W kilka minut potem przesuną się po nich jak widziadła wynędzniałe postacie poganiaczy wielbłądów, robotników portowych i fabrycznych, i ludzi, których jedyną bronią, jest umiejętność nieumierania z głodu...
Gdy ten potok ludzki przepłynie, znowu zapadnie cisza martwa i skupiona.
- ↑ Uali — święty; taleb — uczony; sahir — jasnowidzący.