Dowiedziałem się o całym szeregu recept, stosowanych w magji afrykańskiej.
Gdy przychodzi do czarownicy smętna, blada kobieta berberyjska, a tak zrozpaczona, że zapomniała nawet podczernić sobie oczy i brwi, wzmocnić rumieńce na twarzy i czerwoną henną wymalować paznokcie i dłonie, — kahina spogląda na nią z politowaniem i szepce:
— Mąż oziębły jest dla ciebie, mra[1], — widzę to! Jest na to rada. Weź trochę włosów z głowy i brody męża, szczyptę ziemi ze śladu jego prawej stopy i trochę kurzu z wewnętrznej strony jego prawego babusza[2], zaszyj to wszystko do małego woreczka i noś na piersi. Bądź pewna — miłość męża powróci i będziesz szczęśliwa!...
Sarra mówiła mi, że taki talizman ma niezawodny skutek i że często, po zastosowaniu go, klientka przychodzi, pięknie wystrojona i szczęśliwa, i rozkapryszonym głosem żąda od kahiny, aby dała jej coś, co zmusiłoby jej męża do powolności względem wszystkich jej zachcianek.
— Jest i na to rada! — mruczy wtedy czarownica. — Przynieś mi włosy i odcinki paznokci twego męża!
A gdy kobieta spełni jej polecenie, kahina przyrządzi pigułkę z włosów i paznokci męża i ze śliny, łez i siarki usznej żony, a ta podczas jedzenia, pokryjomu, zmusi mężczyznę do przełknięcia czarodziejskiego środka.
Od tej chwili kobieta „wejdzie do duszy“ męża i opanuje ją nieograniczenie.
Nieraz do starej czarownicy przychodzą młode dziewczęta. Serca ich płoną miłością dla tych, których dojrzały przez „ltam“ ich tęskniące do nieznanego szczęścia oczy.
Takie to piękne, pobudzające do marzeń!
Lecz rodzice chcą wydać, a więc i wydadzą swe córki za otyłego, dziobatego handlarza daktylami.