Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

rozumieć ziemię, oczekującą przyjścia wiosennego słońca po mrocznej porze zimy.
Jednak tancerka Uled-Nail, chociaż odtańczyła „harraki“ bardzo spokojnie, nie pozostawiła po sobie estetycznego wrażenia. Ani jej masywna figura, ani twarz, dumna i obojętna, nie były stosowne do tego tańca.
Natomiast inne tańce wykonała z prawdziwym talentem.
Pierwszym był taniec pożegnania i powitania, czyli „taniec chustki“.
Smutną rozłąkę, czułe lecz beznadziejne pożegnanie, tęsknotę opuszczonej kobiety, a po krótkiej pauzie, w ciągu której, robiąc drobne kroki i zataczając duże koło, tancerka nacechowała ciągłość tęsknego nastroju, bolesnego i jednostajnego, z godziny na godzinę, z dnia na dzień.
Uled-Nail, stopniowo zmieniając wyraz twarzy, charakter i rytm ruchów, — przedstawiła odradzającą się nadzieję, oczekiwanie rychłego przybycia męża, szaloną radość spotkania i wreszcie — modlitwę dziękczynną, zanoszoną przed oblicze Allaha-Pocieszyciela. Powiewanie chustką, powolne i słabnące, lub gwałtowne i triumfujące, wzmacniały wyrazistość sceny mimiczno-choreograficznej.
Inne tancerki klaskaniem w dłonie i różnemi wykrzyknikami dodawały barwności obrazowi.
Na ostatku Uled-Nail wykonała taniec szabli.
To już był cały poemat rycerski, wspomnienia dawnych dziejów.
Tancerka niosła na wyciągniętych rękach kij, zazastępujący szablę. Niosła szablę z lubością, lecz z głębokiem poszanowaniem, wyrażanem mimiką i rytmem kroków tanecznych.
Zmieniła je wkrótce, przechodząc do szybkiego wirującego taktu, — tańczyła triumfalnie, z twarzą dumną i płonącą odwagą, wymachiwała szablą, oglądała jej ostrze, wznosiła go ku niebu; ruchami swemi