W granicach Mzab powstały miasta Ghardaia, Melika, Beni Sgen, Bu Nura, Guerara i Berrian, w których, oprócz ich założycieli, z biegiem czasu usadowiły się stare rodziny żydowskie i Arabowie szczepów okolicznych. To jednak nie przeszkodziło pierwotnej ludności w przechowaniu swej etnicznej i religijnej odrębności i w odgrodzeniu się od reszty świata pustynią i górami, a od najbliższych sąsiadów murami domów i różnicą przesądów i reguł.[1]
Dziwny to szczep — Mzab! Mozabici nie łączą się węzłami małżeństwa, przyjaźni a nawet znajomości zażyłej z nikim, kto nie pochodzi z Mzab. Wszyscy cudzoziemcy, Berberowie, Arabowie innych plemion i sekt oraz nieznajomi przybysze są tu w największej pogardzie, dzieci od nich uciekają, dorośli nie odpowiadają na ich pytania, a jeżeli odpowiedzą, to z złośliwością i drwinami. Do domu Mozabity nikt obcy nie ma prawa wstępu, a przez święte miasto Beni Sgen w nocy cudzoziemcowi nie wolno przechodzić. Kobiety są tak ukrywane przed obcem okiem, że zaledwie czasem można dojrzeć zawiniętą z głową, ukradkiem przemykającą się postać niewieścią, która sunie w milczeniu, gdyż zakazaną jej jest rozmowa na ulicy, a szczególnie z mężczyzną.
Mozabici przechowali przedhistoryczny kult szczytów górskich, uznają krwawe ofiary na mogiłach zmarłych, kładą do grobu potrzebne nieboszczykowi przedmioty i naczynia; mięsa używają rzadko, żywiąc się przeważnie jarzynami i daktylami.
Mzab stanowi państwo w państwie i kościół w kościele. Mieszkańcy jego nie uznają i nienawidzą ludzi z innych ras i nawet szczepów; za czystych i wiernych uważają wyłącznie współwyznawców swojej sekty, ludzi zrodzonych w Mzab.
- ↑ Patrz bardzo interesujące i szczegółowe dzieła o Mzab pp. Marcel Mercier „La civilisation urbaine au Mzab“, Alger 1922; kapitana R. Peyronnet „Races et moeurs d’Afrique Septenbrionale“, Bulletin de la Société de Geographie d’Alger, Nr. 99, 1924; badania Motylińskiego i innych.