— Bądźcie wyrozumiali i miłosierni, bądźcie pracowici, sprawiedliwi i cnotliwi, abyście życiem swojem pociągali do siebie serca i myśli Berberów i Tuaregów, a nie spieszcie się z nawracaniem kogoś na łono Kościoła Katolickiego, przywiązujcie do siebie serca ludności, a reszta przyjdzie sama!
Tak mówił Kardynał i tak postępują Biali Bracia, rozrzuceni po całej Saharze. Imię kardynała jest w wielkiem poszanowaniu śród ludności chrześcijańskiej, lecz i tubylcy przechowali o nim wdzięczną pamięć, a niektórzy nawet, uważają go za marabuta.
Poza pomnikiem Lavigerie z przyjemnością można spędzić parę godzin w parku, otaczającym willę Benevent, należącą do hrabiego Landon de Longeville, który zebrał i kultywuje na 10—12-u hektarach ziemi prawie wszystkie drzewa kontynentu afrykańskiego. Jest to niby muzeum dendrologiczne Afryki, muzeum, utrzymane z wielkim nakładem wiedzy, energji i środków materjalnych.
Naprzeciwko parku, na brzegu płytkiej o porze suchej i małej rzeki Biskra bieleje nieduża kubba, gdzie spoczywają prochy marabuta Sidi Zerzur, poważanego przez Berberów Ziban, do których należą wszystkie okoliczne obszary.
Piastował on niegdyś godność sędziego, a wyroki jego słynęły jako sprawiedliwe i mądre; z tego powodu jeszcze teraz sędziowie tubylczy radzą się cienia Zerzur, przyprowadzając oskarżonego do kubby i proponując mu złożyć przysięgę swojej niewinności na grobie marabuta.
Jak mi opowiadano, oskarżony dzięki temu nigdy nie skłamie, bo wie, że gdyby przysiągł fałszywie, spotka go od Sidi Zerzura większa i cięższa kara, niż ta, którą mogliby obmyśleć dla niego sędziowie ziemscy. To też z kubby oskarżony albo powraca na wolność, albo idzie na sąd Kadiego[1].
- ↑ Sędzia.