nicy, którzy niedawno jeszcze z leżącej pod torfami rudy darniowej wytapiali żelazo. Bardzo dziwnym wydaje się nowy rodzaj rzemiosła — cukiernictwo, a szczególnie wyrób lodów, co się skoncentrowało w Dawidgródku nad Horyniem. Miejscowi cukiernicy odznaczają się sprytem i wielką przedsiębiorczością. Spotkać ich można wszędzie — na ulicach Warszawy, w Zakopanem, Lwowie, Wilnie, a przed wojną — w całej Rosji aż po Wołgę, bo ten „słodki przemysł“ gwarantuje dawidgródeckim cukiernikom stały i znaczny dochód; oczywiście jest to przemysł tylko sezonowy.
Kobiety mają tu też swój zakres pomocniczych rzemiosł, a wśród nich — na pierwszem miejscu postawić należy kulturę lnu i konopi, przędzalnictwo, hafciarstwo i tkactwo, które dostarcza różnych gatunków tkanin — od pierwotnej, grubej „dzierugi“ aż do cienkich płócien — „kużeli“. Wraz z mężczyznami wyplatają baby obuwie i kobiałki z łyka i prętów wiklinowych, pracują starannie w ogrodach i rzadkich jeszcze sadach owocowych. W zakładanych przy chatach ogrodach sieją boby, groch, soczewicę, mak, konopie, rzepę, cebulę, kapustę, buraki i dynie. W drobnych sadach, doglądanych przez kobiety poleskie, dojrzewają czereśnie, wiśnie, gruszki i jabłka, których kulturę popierają władze i ziemianie — Polacy. Agrest i porzeczki są tu dość pospolite, lecz największej ilości owoców i jagód dostarczają Poleszukom ich łąki i puszcza, skąd Poleszanki biorą maliny, poziomki, kalinę, borówki, czernice, żórawiny, jeżyny a także różne grzyby, dzikie gruszki na ulęgałki i takież jabłka, które gospodynie wiejskie dodają chętnie do kiszonej kapusty. We wszystkich tych czynnościach mieszkańców Polesia zawsze gra wybitną rolę twórczy ogień.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Polesie.djvu/125
Ta strona została przepisana.