Strona:F. Antoni Ossendowski - Polesie.djvu/137

Ta strona została przepisana.

miejscach, znanych tylko rybakom i łowcom, żyją też dawne czary, „zahowory“, „zasiekania“ i „uroki“, gdzie sędziwy kołtuniasty dziad lub w kabłąk ku ziemi przygarbiona starucha umie zamówić wszelką „bolączkę“, „kryw“, nocne zmory, „pad“, febrę, różę, nieznośny ból zębów, lub też stosownym „zahoworem“ dopomóc w cierpieniu położnicy, zagasić pożar, odnaleźć zbłąkane na nietrach bydło; ci to prasłowiańscy „wołchwy“, znachory i znachorki przyrządzają „lubczyki“ niezawodne, mieszając korę zrośniętych ze sobą dębu i brzozy, gotują „małoczjak“, aby krowy dawały dużo tłustego mleka, sprzedają talizmany, aby ule pełne były miodu, aby strzelba biła celnie i śmiertelnie, aby pszczoły się roiły, a ryba, jak oszalała, parła do „jazów“ i sieci rybaków. Niema wioski i chutoru, gdzieby się nie krył przed okiem popa i władz wieszczbiarz lub wieszczbiarka, wróżący ze słońca, księżyca, gwiazd, pogody, biegu rzeki, lotu i głosu ptaków, ze snów a nawet na modłę szamańską — z trzewi i kości barana i wieprza. Cóż więc dziwnego, że dusza i umysł Poleszuka mało mają wspólnego z wzniosłą ideą chrześcijaństwa. Bagienno-leśny człowiek przekonany jest, że Bóg stworzył świat i wszystkie istoty żyjące, że im wyznaczył losy, których nic nie jest w stanie zmienić. Pozatem Bóg nie miesza się do spraw ludzkich, baczy tylko, aby nie gwałcono ustalonych świąt i postów. Wogóle zaś mieszkańcy Polesia nic nie wiedzą o Bogu — karzącym i wynagradzającym, choć mają też swoje pojęcie o grzechu. Dziwne są to jednak pojęcia! Zniszczyć ogniem sąsiada, kaleczyć jego bydło, zakatrupić nieprzyjaciela zapomocą czarów i „zawitków“, spowodować nieurodzaj na polu lub „naklikać“ chorobę na całą rodzinę nieprzyjaznego sąsiada — to naturalny akt zemsty, lecz nie grzech. Natomiast straszny, brzemienny w ciężkie skutki popełnia się występek, jeżeli nazwać po imieniu księżyc, Prypeć, ogień,