Strona:F. Antoni Ossendowski - Polesie.djvu/14

Ta strona została skorygowana.

Ptycza i w pobliżu ujścia Berezyny, wpadającej do Dniepru. Jednakże Polesie posiada w znacznej swej części teren dość falisty. Rzecz znamienna, że im dana okolica odznacza się większemi różnicami wysokości, tem gęściej bywa zaludniona. Człowiek oddawna, zapewne, szukał takich miejsc o łatwiejszym spadku wód i stopniowem naturalnem wysychaniu bagien. Lecz znaczniejszych wyniosłości terenu kraj ten nie otrzymał od natury-macochy. W obwodach Łohiczyńskim, Owruckim i Mozyrskim, nad Szczarą, Horyniem i Słuczą wzniesienie terenu wzrasta miejscami od pięćdziesięciu metrów do stu kilkudziesięciu, a dokoła rozpiera się bagnista płaszczyzna, haszcze i lasy, sieć rzeczna, smętne, umierające jeziora i — topiel. Topniejący lodowiec wytwarzał tu niegdyś olbrzymią ilość wody, co żłobiła szerokie nieraz pradoliny. Niezmierzoną bezkresność ich możemy podziwiać przy wiosennem wód wezbraniu, rozlewie Prypeci i jej dopływów. Woda polodowcowa niosła miał mineralny, osadzała go, zasypywała nim wszelkie wgłębienia terenu, tworzyła ogromne jeziora, lub, być może, jedno — cały niemal kraj ogarniające słodkowodne „morze poleskie“, łączące pra-Prypeć przez Bug z pra-Wisłą, czego po tysiącach wieków i miljonach zmian dokonał znów człowiek, zrozumiawszy całą doniosłość drogi wodnej od Morza Czarnego do Bałtyku.