Woda przybywa coraz szybciej i wyżej — piętrzy się groźna.
Prypeć, Jasiołda i Szczara wylałyby ją do Dniepru, Bugu i Niemna, lecz na drodze tej natura i ludzie nagromadzili przeszkód bez liku, a szczególnie — Dniepr. Przegrodził się on mocarnemi porohami z twardego granitu i wsparł wodę, mknącą z błot poleskich.
Wtedy zrozpaczona, ciężarna nadmiarem wody, mułu i iłu Prypeć z bolesnem westchnieniem występuje z brzegów i zalewać zaczyna nizkie torfowiska, mszarniki, hała i kotlinne olosy, aż hen! — na dziesiątki mil wkrąg rozeprze się wszechwładnie przeogromne jezioro — wspomnienie tego, co tu przelewało się falami, być może wtedy, gdy człowiek stopą swoją nie dotknął jeszcze tej niegościnnej ziemi.
Znikają pod wodą łęgi i co wyżej położone błonia przybrzeżne, najniższe ostrowy, grzędy pełne jałowców i wrzosowisk, zarośla łóz, szuwarów suchych i łamliwych; płyną wyrwane z korzeniami drzewa i pogmatwana „nanoś“ krzaków, których się czepiają szare „żabry“ oczeretów i sitowia, gnijące już i spróchniałe; tam i sam nad rozlewiskiem pręży nagie konary dąb, dzika grusza lub pokraczna rozmierzwiona wierzba.
Zalane wodą do półpionów stoją skrawki, niedobitki dawnej puszczy; czernieją posępne olszyńce, a nawet na krawędzie, na skrzydła borów wdziera się woda, zaganiając tam ciżbę zwierzęcą.
Lis nie skrada się teraz do szaraka, tchórz i kuna zapominają o krwawych napadach; ryś wdrapuje się na gałąź rosochatej sosny dziuplastej i, rozpłaszczony na niej, nic już nie widzi poza bezkresem rozpętanego potopu; wilki zalegają lękliwie w najgęstszych kępach podszycia leśnego i ostrożnie poruszają chrapami, węsząc wodę i wystraszone dziki, które w haszczach kołują wpobliżu.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Polesie.djvu/47
Ta strona została przepisana.