murzyńska, należąca do różnych szczepów, noszących nazwy Aszanti, Banga, Bodo i Guru, słynie ze swej zamożności, gdyż biali ludzie chętnie kupują naturalne bogactwa ich kraju.
Grand-Bassam — to niewielkie, liczące około dziesięciu tysięcy mieszkańców miasteczko nadmorskie. Szerokie ulice, obsadzone eukaliptusowemi i mangowemi drzewami, zbiegają ku morzu.
Małe, tonące w ogrodach, zacienione wille mają przytulny i malowniczy wygląd.
W środku miasta zbudowano jednopiętrowy, lekki gmach dworca, skąd biegnie droga żelazna do Bingerville, gdzie mieszka w swym pałacu gubernator i gdzie się mieszczą wszystkie urzędy, a stąd — do Buake, do granicy południowego Sudanu.
Na placu i na ulicach panuje tu ciągłe ożywienie.
Barwny tłum tuziemców — w białych „bubu“ — długich, lekkich szlafrokach, kobiet w jaskrawych sukniach i fantazyjnie owiniętych dokoła głowy wzorzystych chustach, tam i sam zupełnie niemal nadzy murzyni, przybywający z dżungli, europejczycy i Amerykanie w białych strojach i korkowych hełmach — zapełniał chodniki, kawiarnie i duży plac, gdzie codziennie odbywał się jarmark.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Przygody Jurka w Afryce.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.