— Masz słuszność, synku — odpowiedział pan Waniewski. — Są to kuliki, żyjące zresztą w suchych miejscowościach. Francuzi nazywają je „vanneaux“[1] i nie lubią tych ptaków, ponieważ są one nieprzejednanymi wrogami myśliwych.
— Spodziewam się! — ze śmiechem zawołał chłopak. — Żadna zwierzyna nie lubi myśliwych — to zrozumiałe!
Pan Waniewski, zatrzymując maszynę, odparł:
— Tutejsi myśliwi nigdy nie polują na te kuliki, gdyż mięso ich nie jest dobre. „Vanneaux“ zato polują na myśliwego, i biada temu, kogo zoczą. Lecą za nim całą gromadą i drą się, jak oszalałe, płosząc wszystką zwierzynę.
— A to dopiero heca! — zaśmiewał się Jurek.
Wyszedłszy z wozu i kazawszy Herkulesowi zajrzeć do motoru, inżynier mówił dalej do chłopaka:
— Nie lubią ich też szoferzy! Przekonasz się wkrótce, że ptaki te są wprost niebezpieczne w nocy. Lecą one na światło latarni, tłuką nieraz szyby u auta, a rozpryskującemi się odłamkami szkła kaleczą kierowców.
- ↑ Czytaj: wanno.