i silne promienie latarni. Wprawni myśliwi potrafią zupełnie ściśle określić gatunek zwierzęcia z błysku ślepi.
Niezmiernie zainteresowało to Jurka.
Patrzył teraz przed siebie, pragnąc ujrzeć jarzące się źrenice zwierząt, oświetlonych reflektorami samochodu.
Czekał niedługo, gdyż na zakręcie drogi mignęły mu czerwone iskierki, a po chwili ujrzał stojącą nieruchomo antylopę z ostremi, czarnemi różkami.
W promieniach światła wydawała się śnieżno-białą, i tylko oczy płonęły jej czerwonym ogniem.
Antylopa stała nieruchomo, wpatrzona w nieznany, oślepiający ją przedmiot, szybko toczący się ku niej.
Skoczyła w gąszcz dopiero, gdy auto ryknęło krótko i głucho.
Z pod kół samochodu co chwila wyrywały się „vanneaux“ i z ochrypłym krzykiem znikały w mroku.
Niektóre jednak zawracały natychmiast i leciały na światło, uderzając się o siatki, zabezpieczające latarnie, i spadając na ziemię.
Na oświetlonych gałęziach drzew tam i sam zapalały się czerwone i zielone ogniki, a pan Waniewski i Herkules wskazywali je chłopakowi i opowiadali:
Strona:F. Antoni Ossendowski - Przygody Jurka w Afryce.djvu/43
Ta strona została uwierzytelniona.