już blisko... przystań kompanji... Herkules płynąć?
Jurek skinął głową i poszedł za murzynem, który już biegł ku brzegowi laguny.
Siedzący opodal szympans krzyknął przeraźliwie i jął się walić pięściami w szeroką pierś, która huczała, jak wielki bęben.
Od czasu do czasu wydawał krótkie, basowe dźwięki i wyciągał ręce ku ludziom, a w ruchu tym było tyle błagania, że chłopak zrozumiał, o co mu chodzi.
Samiec prosił ludzi, aby nie opuszczali skaleczonej małpy.
Jurek powrócił i usiadł przy samicy.
Szympans uspokoił się natychmiast i powrócił na swoje dawne miejsce, pomrukując łagodnie.
Chłopak przyglądał się leżącej przed nim małpie i nie czuł już najmniejszego przed nią strachu.
Wlepiwszy w niego mądre lecz zbolałe oczy, patrzyła na chłopca uważnie, a wzrok jej z każdą chwilą stawał się ufniejszy i spokojniejszy.
Jurek spostrzegł, że małpa coraz to oblizuje sobie suche wargi.
Zrozumiał, że czuje pragnienie. Zdjąwszy z rzemyka termos, nalał wody do kubeczka
Strona:F. Antoni Ossendowski - Przygody Jurka w Afryce.djvu/70
Ta strona została uwierzytelniona.