i przyłożył go do spieczonych warg zwierzęcia.
Szympansica długo wąchała, aż wreszcie zaczęła pić chciwie, cichutko mrucząc i zerkając na chłopca.
Ugasiwszy pragnienie, wydała głuche, urwane rechotanie, wyrażając tem swe zadowolenie.
Samiec odpowiedział jej basowym okrzykiem: „o-o-o!“
Tymczasem szympansica, zwolniwszy z objęć jazgoczące małpiątko, zaczęła je karmić piersią, nie spuszczając wzroku z siedzącego obok chłopaka.
Szympansiątko, posiliwszy się, odpełzło od matki i zaczęło dokazywać. Śmiesznie się przewalało na zgiętych nóżkach, podpierając się lewą rączką, a prawą wymachiwało i wyrywało trawę, podrzucając ją w powietrze.
Rechocząc i popiskując, maleństwo zbliżyło się do chłopaka i z całem zaufaniem wgramoliło mu się na kolana.
Jurek głaskał je po główce i drapał za odstającemi, gołemi uszkami.
Szympansiątko ulokowało się wygodnie, objęło chłopaka wpół i zmęczone usnęło.
Wtedy stała się rzecz dziwna i wzruszająca.
Samica wydała krótki okrzyk: „o!“ i, wpatrując się Jurkowi w oczy, wyciągnęła do nie-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Przygody Jurka w Afryce.djvu/71
Ta strona została uwierzytelniona.